Ja już niestety po urlopie, za krótkim oczywiście. W niedzielę wieczorkiem wróciłam do Warszawy.
Plan Bielsko wykonany połowicznie, ale ciesze się z tego co udało mi się zdziałać.
Oczywiście grom czasu spędziłam z moimi siostrzenicami (♥♥), łaziłam po sklepach...
w końcu upolowałam w H&M nową czapkę w której nie wyglądam jak bałwan, jestem mega szczęśliwa ze w końcu głowa nie będzie mi marznąć :P :) i oczywiście upolowałam kilka fajnych ciuszków na szmatkach,które sukcesywnie doprowadzam do porządku :)
Remont naszego domku idzie powolutku, mój Karollo bardzo się napracował....ja troszkę mniej, z czego powodu mam lekkie wyrzuty sumienia...
Mogłabym w domku siedzieć jeszcze co najmniej tydzień...ale praca niestety na to nie pozwoliła.
Myślałam że uda mi się tam wyrwać teraz z okazji długiego weekendu…ale niestety jutro idę do pracy, na całe 4 h (wrrrr…)
…
Chodź niema tego złego :)…. mój Karollo do Bielska pojechał i zostałam słomianą wdową do niedzieli , a z okazji takiej laby zamierzam dziś poświęcić dzień sobie…
Musze doprowadzić siebie do porządku, bo ostatnio ciągle narzekam na przewlekły brak czasu…. i może upichcę coś dobrego :)
Teraz uciekam zrobić sobie kawusię i do dzieła…
Buziaczki xoxo